REGULAMIN


REGULAMIN!
1.Zabrania się używania w komentarzach trawiastego pisma np. AnUśKa. (dla niewtajemniczonych to pisanie nazmianę dużymi i małymi literami...)

2. Zabrania się zamieszczania w komentarzach przekleństw, treści rasistowskich i pornografii.

3. SPAMowi dziękujemy!

4. KOPIOWANIE TREŚCI KARANE ŚMIERCIĄ!!!

5. Toleruję krytykę, ale bez przesady...

sobota, 26 marca 2011

Arianne cz.5

*Łup* Arianne rzuciła klucze na stół. Była 9. I co ona ma robić o 9? Przecież do szkoły już nie pójdzie. Może powiedzieć Dantemu prawdę o tym świecie, może…
Rozmyślania przerwał Dante, który cicho wsunął się do pokoju.
„Może mu powiem?” pomyślała dziewczyna. „ Ale szkopuł w tym, że on o wszystkim wie, tylko umysł nie dopuszcza wspomnień do głosu. I jeszcze ten popapraniec Stwórca. Za kogo on się kurna uważa. Co z tego że pierdyknął z nieba? To ja mam pilnować tego świata. Jego jeszcze nie było, jak pomagałam go tworzyć. Tylko ma kogoś po swojej stronie. Oczywiście nie Pana, ale kogoś silnego. Kogoś stamtąd.”
-Arianne, mam sprawę. Wiem, że wiesz, że ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem o tym co robisz na ziemi, ale mogłabyś mi to jakoś przybliżyć.
„Za szybko. On nie jest jeszcze gotowy”. Wstała, podeszła do chłopaka i pstryknęła palcami. Dante zemdlał. Wyszła z pokoju i zamknęła drzwi. Następnie pięścią uderzyła je trzykrotnie. Zabezpieczone na kilka godzin. Czas powęszyć.
<<>>
Wyszła na deszcz i skierowała się w dół ulicy, do baru „ Pod opitym aniołem”. Tam zawsze przesiadywał Stwórca.  Zobaczyła swój cel, zakapturzoną postać, i skierowała się w jej kierunku. Usiadła naprzeciwko niego.
-ŁAAA! TY! Przestraszyłaś mnie!
-Za kogo się uważasz pokrako!- burknęła podniesionym głosem -Ja stworzyłam część tego świata, więc nic nie masz do gadania, jasne? I zostaw ludzi w spokoju. Nie mają z tym nic wspólnego.
-Myślisz, że wszyscy będą ci posłuszni? To się mylisz. Weźmy na przykład mnie: żyłem sobie spokojnie, przez ciebie upadłem , stałem się demonem. Chyba muszę Ci się za to odpłacić?
-Kto ci pomaga?- warknęła
-Nikt szczególny, tylko Gabriel.
-Gabryś?! Coś ty mu pranie mózgu zrobił? Kto teraz tam rządzi?
-Może zrobiłem. Nie twoja sprawa. Teraz włosy z głowy rwie sobie Michaś. Biedaczek nie jest przyzwyczajony do takiej presji.
-Dowiem  się. I to szybko.
-A Dante o wszystkim wie? - zapytał
-Wie.  Mógłbyś zniknąć, bo inaczej sama się ciebie pozbędę.
-Taa, jasne. On – mówiąc to Stwórca wskazał palcem sufit- ci nie pozwoli.
-Tak cię lubi?
-Ażebyś wiedziała- w odpowiedzi uśmiechnął się
-Żegnam- powiedziała i zniknęła.
<<>>

wtorek, 22 marca 2011

Arianne cz.4

Cross wylądował, zachwiał się i wyłożył jak długi. Zaczął przeklinać w duszy Arianne, że urządziła mu taką teleportacje. Chwilę po tym usłyszał zduszony śmiech. Niechętnie się podniósł i obejrzał dookoła.  Był w podziemiach miasta, gdzie demony stworzyły europejską centralę wywiadu. Usłyszał nad sobą stukot. „Metro” pomyślał. Obok niego stała Arianne z poważną miną i starała uciszyć Dantego, śmiejącego się z Crossa.
-Przestań się śmiać i rusz tyłek- warknął na chłopaka.
Ten się uspokoił i powiedział- Dobrze szefie.- Zasalutował
Ruszyli ciemnym korytarzem, na ścianach którego znajdowała się mapa świata z zaznaczonymi centralami. Gdy dotarli do Sali komputerowej, Cross podszedł do jakiejś skrzynki i zaczął ją okładać pięściami.
-Co za graty. I nie chcą nam dać funduszy na nowe… Masakra.- jęczał.
Po chwili cos zabuczało i komputery się uruchomiły. Na ekranie pojawiła się kartka z listem. Dziewczyna przystąpiła do odczytywania:
Witaj Arianne. Twój koniec nadchodzi. Jam jest Stwórca! Zniszczę ciebie i wszystkie demony na tym świecie. *śmiech demona* Do zobaczenia niedługo.
PS: A ten twój chłopaczek wie o wszystkim?
-Hm.. Arianne, czy nie powinnaś mieć zdegustowanej miny?- zapytał Cross
-Nie. Czekamy na rozwój wydarzeń.-mruknęła
-Ale ja tu jestem szefem!- oburzył się wuefista
-To rozkaż wszystkim to, co powiedziałam
-Dobra, masz rację. Znowu. – odburknął i usiadł na krześle.
Nie zdążył posiedzieć, ponieważ zaraz leżał na podłodze.
-Stuletni szajs. Co oni nam dają. Jak mamy w takich warunkach pracować…
Dante zaczął myśleć… „Chłopaczek- to chyba o mnie. Ale o czym do diabła mam wiedzieć?”
<<>>

niedziela, 6 marca 2011

Arianne cz.3

Cross siedział oparty plecami o ścianę Sali gimnastycznej. Wiatr powoli wyciągał mu kosmyki ciemnych włosów z luźnego kucyka. Widać było, że był zajęty rozmyślaniem. Nagle przed nim pojawiła się chmura dymu, a z niej wyłonił się tajemniczy, zakapturzony osobnik.
-Witaj D. Co tu robisz tak wcześnie? Myślałem że obserwujesz Arianne dopiero od 8.- stwierdził.
-Cześć Cross, też się za tobą stęskniłem. Ale pamiętaj że dziewczyna nie potrzebuje pomocy. Sama na wszystko zapracowała. Bynajmniej mam sprawę, nie kojarzę tego chłopaka co się z nią kręci. Kim on jest? Może…
-Nie-przerwał zakapturzonemu Nauczyciel- nie jest żadnym szpiegiem. Po prostu nadzwyczaj silnym demonem.
-A nie będziesz miał nic przeciwko, gdy z nią porozmawiam…- mruknął zakapturzony
-Jakoś to przeboleję. Przecież ona i tak wie kim jesteś.
<<>>
Arianne była w domu. Siedziała na kanapie i intensywnie myślała. Jednakże nikt nie wiedział nad czym. Odesłała Dantego, zbadała zwłoki. Jak dla niej to lekki był dzień.
Poczuła za sobą czyjąś obecność. Nie musiała się odwracać, by wiedzieć kto ją odwiedził.
-Nie chowaj się, i tak wiem gdzie jesteś.-syknęła
-Jasne. Przyszedłem się przedstawić. Wiem że wiesz kim jestem, a także, że od dłuższego czasu cię obserwuje, ale…
-A może tak byś zdjął kaptur. Wiem jak wyglądasz, ale lepiej będzie mi się z tobą rozmawiało.- przerwała mu
-Naprawdę tego chcesz?- spytał i domyślając się odpowiedzi, ściągnął kaptur.
Spod kaptura wyłoniła się czaszka. Sama czaszka. Bez skóry, mięśni, ścięgien. Sama kość.
-Widzę że coraz bardziej upodabniasz się do śmierci, D.- stwierdziła
-JA JESTEM ŚMIERCIĄ- odpowiedział jej wrzask.
-Taa, jasne, tylko gdzie twoja kosa?- zadała pytanie
-Poczekaj, tu gdzieś ją mam…- zaczął przeszukiwać kieszenie płaszcza- O, tu jest!- mruknął z nutką triumfu w głosie. Wyciągnął kościstą rękę, z małą kosą. Poczekaj… Już- Z jego ręki wystawała ogromna kosa, długa na 2 m. Widzisz? Mam kosę.
-Imitację- mruknęła z sarkazmem. – A tak w ogóle, nie masz nic lepszego od śledzenia mnie? Powinieneś w tym momencie pewnie kogoś opieprzać.
-Mówisz o tym demonie który właśnie kradnie jabłka ze sklepu? Nie ważne.
-Wiesz co D.? Idę spać. Jak chcesz coś jeszcze to się sprężaj.- powiedziała
-Dobra, znikam. Jakbyś czegoś potrzebowała, wołaj.
-Jasne, pa-mruknęła
-Pa-odparł.
D. zniknął i Arianne ogarnęło znużenie. Nie zauważyła jak zasnęła.
<<>>
Obudził ją cichy trzask. Otworzyła oczy, przygotowana by komuś przyłożyć, ale nad nią pochylał się Dante.
-Widzę, że znowu zasnęłaś na kanapie…
-To … Nieważne. Co robisz u mnie o 7.30?-zapytała
-Chyba logiczne. Idziemy do szkoły, nie?- odparł
-Idź Se sam, nie mam siły. Coś mnie łamie w kościach.
-Ej, nie symuluj. Użyj swojej regeneracji i wstawaj- napomknął.
-Nie. Idź sobie.-odburknęła
-Zostać z tobą?
Arianne spojrzała się na niego jak na kretyna.
-czy wchodząc do mojego domu nie uderzyłeś się w głowę?- zapytała. Jednak po chwili dodała- Oddawaj klucze!
-Weź sobie- krzyknął ze śmiechem
-Łuuch! Idiota-mruknęła i jednym ciosem powaliła na ziemię. Wyrwała mu klucze z kieszeni i usiadła na kanapie.- Decyduj się, zostajesz, czy nie? Bo cię stąd własnoręcznie wykopię.
-Zostaję. Olewamy szkołę co?
-Spadaj-uderzyła go poduszką
W pewnym momencie drzwi wejściowe otworzyły się pod wpływem mocnego kopniaka. Przez nie wparował zdyszany Cross.
-Arianne, zbieraj się. Mamy wiadomości od kogoś, nazywającego się Stwórcą.
<<>>
Witajcie! Mam nadzieję że wam się spodoba ten fragmencik. Troszkę dłuższy od poprzedniego, ale nadal za krótki..

Sihhinne

piątek, 25 lutego 2011

Arianne cz. 2

- Przesuń tyłek- warknął zakapturzony mężczyzna z czerwonymi oczyma do drugiego, rudowłosego.- Jak mam się tu niby zmieścić?
-O, przepraszam, już się przesuwam..- odparł z nutką arogancji w głosie.
- Pamiętaj kim jestem, półdemonie.
- Tak, pamiętam, nadal niestety pamiętam.
- Panowie, uspokójcie się!- do rozmowy dołączył inny mężczyzna, na oko 30 letni.- Jesteśmy tu po to by podzielić się tym, co zdobędziemy- mówiąc to, ściszył nieznacznie głos- Spójrzcie wokoło, ktoś tu może być jej wtyczką, nigdzie nie możemy być bezpieczny – wskazał ręką na wnętrze obślizgłego baru.
-Dobra, ja chcę całą Europę i może… - zaczął się zastanawiać zakapturzony – Nie! Ja podbijam, chcę Wyspy Brytyjskie i ją. No i może tego chłopaka co się z nią plącze.
-Nie ma sprawy, Stwórco- odpowiedział rudowłosy.
<<>>
-Ciekawie jest chodzić do szkoły- powiedział Dante, wracając z Arianne
-Ta, jasne, jutro ją znienawidzisz.
-Może. Ale nie będę …
-Czujesz to? – przerwała mu Arianne- zwłoki. Człowiek zabity przez demona.
-Jak..? Skąd ty to wiesz?- spytał zaskoczony
-Ehm, czuje to po prostu. Jesteś demonem, nie zrozumiesz. Chyba nikt tego nie zrozumie…
- Dobra, gdzie?
-Prosto, 50m przed nami. Daj spokój, przecież sama pójdę, nic mi się nie stanie.
-Ale…- usiłował jej przerwać.
-Pamiętaj, nikt nie ma tyle tupetu, by mnie zabić - mówiąc to uśmiechnęła się.
-No tak. Zapomniałem.
Arianne spojrzała na niebo. Było zachmurzone, jakby przeczuwało że coś się wydarzy. Jednak dziewczyna nie wiedziała co. Coś było nie tak, tego była pewna.
Szybko doszli do ogrodzonego śmietnika. Na ziemi leżała kobieta.  Z małą, niewidoczną dziurą w szyi.
-Zginęła jak tamten facet.- mruknęła zaniepokojona Arianne- to co ją zabiło, musi być bardzo silne. Bynajmniej jest demonem.
Nie zauważyła tego, że jakiś cień przemknął za drzewami.  W oddali błysnęły czerwone oczy.
<<>>

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać (wiem, ze nikt tego nie czyta, oprócz ciebie Kurushimi. Dzięki że mnie wspierasz... *^*), ale mam nawał nauki. Notka dość krótka, ale nie martwcie się, niedługo dodam następne...
Pzdr:**
Sihhinne

czwartek, 27 stycznia 2011

Arianne cz. 1

Arianne siedziała przy kuchennym stole i piła kawę. Zrobiła sobie swoją ulubioną- cappuccino z pianką i belgijskimi czekoladkami. W pewnym momencie zobaczyła przed oczyma obraz- demona mordującego człowieka. Dziewczyna ze zdziwienia zakrztusiła się i wypluła kawę do szklanki. Szybko zerwała się z krzesła, omal go nie przewracając, założyła kurtkę i wybiegła z domu w pośpiechu.
Arianne potrafiła wszystko. Od teleportacji poprzez telekinezę do panowania nad ogniem i błyskawicami. Używała swoich mocy do pilnowania demonów żyjących w mieście. Nikt nie wiedział skąd one pochodziły. Współpracowała z tajna agencją specjalizującą się w wykrywaniu demonów.Wyżej wymienione stwory wyglądały jak ludzie, tylko były szybsze, silniejsze. Jednakże bardzo rzadko ich zabijały.
Dziewczyna była ładna. Miała szaro-zielone oczy, które zmieniały się na czarne, czerwone lub płonące, w zależności jak bardzo  się denerwowała. Miała 16 lat. Jej włosy były lekko falowane koloru jasnobrązowego, choć na co dzień chodziła w czarnych.
Gdy dotarła na miejsce przestępstwa zrozumiała, że przybyła za późno. Nad martwym człowiekiem pochylał się chłopak. Na oko miał 17 lat. Był ubrany podobnie jak Arianne- w kurtkę skórzaną, t-shirt, jeansy i trampki. Gdy podniósł się żeby sprawdzić kto nadchodzi, od razu rozpoznała te wiecznie potargane blond włosy i ciemne oczy.
-Dante.                     
-Arianne. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Myślałam że patrolujesz inną dzielnicę.
-Powiększyłam obszar. – odpowiedziała
- Spójrz.-wskazał palcem na martwego- widziałaś kiedyś coś takiego?
-Nie. Wygląda na to że ktoś lub coś wyssało z niego całą krew. A ty?
-Tak. Właśnie dlatego wróciłem.
Dante był demonem. Arianne poznała go półtora roku wcześniej. Potem postanowili współpracować, by oczyścić miasto ze złych demonów. Ich współpraca skończyła się rok temu, kiedy Dante wyjechał do Stanów, wezwany przez centralę.
-Musimy porozmawiać.-dodał
-Dobra, ale chodźmy do mnie, tu może nas ktoś usłyszeć.
<<>>
Pół godziny później siedzieli w kuchni Arianne. Jej rodziców nie było w domu, wyjechali na 3 dni do Polski, do rodziny. Dante zaczął opowiadać:
- Nowy York mnie przysłał, z uwagi na to że krążą pogłoski o armii demonów szykujących się do walki. Mordują one ludzi, wysysając z nich krew. Podobno ich  kryjówka znajduje się tutaj, w Londynie.
-Czyli że wpadłeś na mnie przypadkiem?
-Tak- odparł-  Ale i tak planowałem Cię odwiedzić. A co wydarzyło się jak mnie nie było?
-Eh, nic szczególnego, naprawdę. Nikt nadal nie wie kim jestem- uśmiechnęła się
Dante nie zrozumiał ostatniej części jej wypowiedzi, ale nie zdążył się zapytać, gdy nagle przerwał im huk. Potężny, przeraźliwy huk. Arianne wolno wstała i wyciągnęła rękę. Wstrząs się uspokoił.
- To pewnie sąsiedzi burzą ściany- powiedziała- Nic strasznego…
Było trochę niepewności w jej głosie, że Dante chciał zapytać co się stało. Arianne spojrzała na zegarek – Muszę już iść… Szkoła.
-Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli pójdę z tobą?- zapytał
-Mam cię dołączyć do mojej klasy?
-Jeśli możesz.
-Oczywiście.-nastąpiła chwila ciszy- Już. Od teraz jesteś uczniem liceum- odparła.
<<>>
-Arianne! Myślałam że jesteś chora!- krzyknęła Jess na widok dziewczyny. Stała oparta o szafkę, tak jak większość dziewczyn, zamyślona, z książką pod pachą. Jess uczyła się dobrze, choć nie była typem intelektualistki. Wiele chłopców się w niej podkochiwało, ale ona się nimi nie interesowała.  Po chwili zauważyła Dantego- A kto to? – zapytała.
-Kolega. Dante to jest Jess,  Jess to Dante.
-Dante? Dziwne imię.-odezwała się Jess
-Dobra, chodźmy na lekcję, Cross nas zabije.- stwierdziła Arianne.
A potem powiedziała do Dantego- Cross uczy… Na dobrą sprawę uczy wszystkiego. Nas WF, którego nienawidzę.
-No tak, ty i WF. Marzenie.-uśmiechnął się Dante
-Skąd jesteś Dante?- spytała się Jess. Od razu było widać że chłopak ją zainteresował. Szli teraz korytarzem, a wszystkie osoby płci żeńskiej oglądały się za nimi.- Nie widziałam cię w okolicy.
-Wróciłem z Nowego Yorku.
-Naprawdę?!-odkrzyknęła Jess.- Też bym chciała tam pojechać!
Arianne w tym momencie wyłączyła się z rozmowy. Nie powiedziała Dantemu że Cross jest demonem. Zastanawiała się czy on go rozpozna. Nie, pomyślała, Cross zbyt mocno się maskował. Jednakże jej myśli popłynęły w stronę zmarłego człowieka, którego widziała rano. A także dziwny huk, który usłyszała w domu. Mogła się szybko dowiedzieć kto to był, ale pomyślała: „Jestem w szkole. Praca później”.
Szybko dotarli do Sali gimnastycznej. Już przy drzwiach słychać było wrzaski nauczyciela: „Ruszcie się! Jesteście jak worki z ziemniakami!” Arianne lubiła Crossa. Wiedział kim ona jest. Na kilometr rozpoznawał także demony. Miał jakieś 30 lat i długie włosy, zwykle związane w kitkę.
-O, Arianne i Jess zaszczyciły nas swoją obecnością!- wrzasnął na ich widok.-A pan to kto?- spojrzał czujnie na Dantego.
-Ja od dzisiaj chodzę tutaj do szkoły-odparł bez zająknięcia.
-Dobrze,  a więc 100 pompek! JUŻ!- no tak, pomyślała Arianne. Teraz Cross zostanie może pokochany przez dziewczyny piszczące na widok chłopaka. Wizja Dantego robiącego pompki w zaskakującym tempie rozśmieszyła Arianne.
-Z czego się śmiejesz?- spytała urażona Jess. – Biedny Dante. Nie wstanie po stu pompkach.
„Jeszcze się zdziwisz” pomyślała Arianne. Znała już trochę chłopaka i wiedziała do czego jest zdolny. Dante właśnie wziął się za pompki. Zrobił 100 w pół minuty. Cross spojrzał na Dantego z podziwem.
-Widzę że mamy nowego sportowca pośród tych niemot.- uśmiechnął się.
-Nie lubię sportu-odparł Dante.
-A jednak jesteś w nim dobry- zaoponował nauczyciel.
-Niestety- chłopak uśmiechnął się krzywo.
Arianne resztę WF, spędziła gadając z Jess i przyglądając się Dantemu, który dostawał wycisk od Crossa. Po lekcji ,chłopak nawet nie wyglądał na zmęczonego.
-Widzę że dobrze poznałeś szanownego Crossa- uśmiechnęła się Arianne- teraz na każdym WF będzie cię męczył.
-Taa, niestety.- odparł i zapytał się gdzie znajduje się jakiś sklepik, bo zgłodniał.  I tak właśnie przeżył pierwszy dzień w szkole. W szkole dla ludzi, nie dla demonów.
<<>>

Po dłuższym namyśle postanowiłam wszystko upchnąc w jedną notkę... >.<
Przepraszam, ale następna pojawi się prawdopodobnie za tydzień... Nie mam za dużo czasu na pisanie...

sobota, 22 stycznia 2011

Wybudzenie

Śmierć.
Nadchodzi.
Wiemy, że się z nią spotkamy.
Prędzej czy później.
Bo bez śmierci nie ma życia.

Kruchość życia

Życie jest takie krótkie,
kruche.
Nie zauważamy tego.
Niestety.
Wystarczy sekunda by je stracić.