Arianne siedziała przy kuchennym stole i piła kawę. Zrobiła sobie swoją ulubioną- cappuccino z pianką i belgijskimi czekoladkami. W pewnym momencie zobaczyła przed oczyma obraz- demona mordującego człowieka. Dziewczyna ze zdziwienia zakrztusiła się i wypluła kawę do szklanki. Szybko zerwała się z krzesła, omal go nie przewracając, założyła kurtkę i wybiegła z domu w pośpiechu.
Arianne potrafiła wszystko. Od teleportacji poprzez telekinezę do panowania nad ogniem i błyskawicami. Używała swoich mocy do pilnowania demonów żyjących w mieście. Nikt nie wiedział skąd one pochodziły. Współpracowała z tajna agencją specjalizującą się w wykrywaniu demonów.Wyżej wymienione stwory wyglądały jak ludzie, tylko były szybsze, silniejsze. Jednakże bardzo rzadko ich zabijały.
Dziewczyna była ładna. Miała szaro-zielone oczy, które zmieniały się na czarne, czerwone lub płonące, w zależności jak bardzo się denerwowała. Miała 16 lat. Jej włosy były lekko falowane koloru jasnobrązowego, choć na co dzień chodziła w czarnych.
Gdy dotarła na miejsce przestępstwa zrozumiała, że przybyła za późno. Nad martwym człowiekiem pochylał się chłopak. Na oko miał 17 lat. Był ubrany podobnie jak Arianne- w kurtkę skórzaną, t-shirt, jeansy i trampki. Gdy podniósł się żeby sprawdzić kto nadchodzi, od razu rozpoznała te wiecznie potargane blond włosy i ciemne oczy.
-Dante.
-Arianne. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Myślałam że patrolujesz inną dzielnicę.
-Powiększyłam obszar. – odpowiedziała
- Spójrz.-wskazał palcem na martwego- widziałaś kiedyś coś takiego?
-Nie. Wygląda na to że ktoś lub coś wyssało z niego całą krew. A ty?
-Tak. Właśnie dlatego wróciłem.
Dante był demonem. Arianne poznała go półtora roku wcześniej. Potem postanowili współpracować, by oczyścić miasto ze złych demonów. Ich współpraca skończyła się rok temu, kiedy Dante wyjechał do Stanów, wezwany przez centralę.
-Musimy porozmawiać.-dodał
-Dobra, ale chodźmy do mnie, tu może nas ktoś usłyszeć.
<<>>
Pół godziny później siedzieli w kuchni Arianne. Jej rodziców nie było w domu, wyjechali na 3 dni do Polski, do rodziny. Dante zaczął opowiadać:
- Nowy York mnie przysłał, z uwagi na to że krążą pogłoski o armii demonów szykujących się do walki. Mordują one ludzi, wysysając z nich krew. Podobno ich kryjówka znajduje się tutaj, w Londynie.
-Czyli że wpadłeś na mnie przypadkiem?
-Tak- odparł- Ale i tak planowałem Cię odwiedzić. A co wydarzyło się jak mnie nie było?
-Eh, nic szczególnego, naprawdę. Nikt nadal nie wie kim jestem- uśmiechnęła się
Dante nie zrozumiał ostatniej części jej wypowiedzi, ale nie zdążył się zapytać, gdy nagle przerwał im huk. Potężny, przeraźliwy huk. Arianne wolno wstała i wyciągnęła rękę. Wstrząs się uspokoił.
- To pewnie sąsiedzi burzą ściany- powiedziała- Nic strasznego…
Było trochę niepewności w jej głosie, że Dante chciał zapytać co się stało. Arianne spojrzała na zegarek – Muszę już iść… Szkoła.
-Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli pójdę z tobą?- zapytał
-Mam cię dołączyć do mojej klasy?
-Jeśli możesz.
-Oczywiście.-nastąpiła chwila ciszy- Już. Od teraz jesteś uczniem liceum- odparła.
<<>>
-Arianne! Myślałam że jesteś chora!- krzyknęła Jess na widok dziewczyny. Stała oparta o szafkę, tak jak większość dziewczyn, zamyślona, z książką pod pachą. Jess uczyła się dobrze, choć nie była typem intelektualistki. Wiele chłopców się w niej podkochiwało, ale ona się nimi nie interesowała. Po chwili zauważyła Dantego- A kto to? – zapytała.
-Kolega. Dante to jest Jess, Jess to Dante.
-Dante? Dziwne imię.-odezwała się Jess
-Dobra, chodźmy na lekcję, Cross nas zabije.- stwierdziła Arianne.
A potem powiedziała do Dantego- Cross uczy… Na dobrą sprawę uczy wszystkiego. Nas WF, którego nienawidzę.
-No tak, ty i WF. Marzenie.-uśmiechnął się Dante
-Skąd jesteś Dante?- spytała się Jess. Od razu było widać że chłopak ją zainteresował. Szli teraz korytarzem, a wszystkie osoby płci żeńskiej oglądały się za nimi.- Nie widziałam cię w okolicy.
-Wróciłem z Nowego Yorku.
-Naprawdę?!-odkrzyknęła Jess.- Też bym chciała tam pojechać!
Arianne w tym momencie wyłączyła się z rozmowy. Nie powiedziała Dantemu że Cross jest demonem. Zastanawiała się czy on go rozpozna. Nie, pomyślała, Cross zbyt mocno się maskował. Jednakże jej myśli popłynęły w stronę zmarłego człowieka, którego widziała rano. A także dziwny huk, który usłyszała w domu. Mogła się szybko dowiedzieć kto to był, ale pomyślała: „Jestem w szkole. Praca później”.
Szybko dotarli do Sali gimnastycznej. Już przy drzwiach słychać było wrzaski nauczyciela: „Ruszcie się! Jesteście jak worki z ziemniakami!” Arianne lubiła Crossa. Wiedział kim ona jest. Na kilometr rozpoznawał także demony. Miał jakieś 30 lat i długie włosy, zwykle związane w kitkę.
-O, Arianne i Jess zaszczyciły nas swoją obecnością!- wrzasnął na ich widok.-A pan to kto?- spojrzał czujnie na Dantego.
-Ja od dzisiaj chodzę tutaj do szkoły-odparł bez zająknięcia.
-Dobrze, a więc 100 pompek! JUŻ!- no tak, pomyślała Arianne. Teraz Cross zostanie może pokochany przez dziewczyny piszczące na widok chłopaka. Wizja Dantego robiącego pompki w zaskakującym tempie rozśmieszyła Arianne.
-Z czego się śmiejesz?- spytała urażona Jess. – Biedny Dante. Nie wstanie po stu pompkach.
„Jeszcze się zdziwisz” pomyślała Arianne. Znała już trochę chłopaka i wiedziała do czego jest zdolny. Dante właśnie wziął się za pompki. Zrobił 100 w pół minuty. Cross spojrzał na Dantego z podziwem.
-Widzę że mamy nowego sportowca pośród tych niemot.- uśmiechnął się.
-Nie lubię sportu-odparł Dante.
-A jednak jesteś w nim dobry- zaoponował nauczyciel.
-Niestety- chłopak uśmiechnął się krzywo.
Arianne resztę WF, spędziła gadając z Jess i przyglądając się Dantemu, który dostawał wycisk od Crossa. Po lekcji ,chłopak nawet nie wyglądał na zmęczonego.
-Widzę że dobrze poznałeś szanownego Crossa- uśmiechnęła się Arianne- teraz na każdym WF będzie cię męczył.
-Taa, niestety.- odparł i zapytał się gdzie znajduje się jakiś sklepik, bo zgłodniał. I tak właśnie przeżył pierwszy dzień w szkole. W szkole dla ludzi, nie dla demonów.
<<>>
Po dłuższym namyśle postanowiłam wszystko upchnąc w jedną notkę... >.<
Przepraszam, ale następna pojawi się prawdopodobnie za tydzień... Nie mam za dużo czasu na pisanie...